Są takie słowa, które - choć powszechnie obecne w języku - nie cieszą się sympatią Holendrów. Do tego grona należy słówko "musieć", a konkretnie druga osoba liczby pojedynczej "musisz". Społeczeństwo demokratyczne, wysoko ceniące wolność, swobodę osobistą i tolerancję nie lubi słuchać, co musi zrobić. Toteż w rozmowach bezpośrednich raczej nie usłyszysz tego nakazującego czasownika. I nie jest też wskazane używanie go w celach motywujących, bo taka motywacja na Holendrów nie działa, albo działa odwrotnie do zamierzonego celu ;) Czego zatem możemy się spodziewać? Grzecznych, okrągłych zwrotów w stylu:
Wil je even...? - Czy mógłbyś...? Czy zechciałbyś ... ?
Zou je even willen ... ? - jeszcze grzeczniejsza i dłuższa forma "Czy zechciałbyś...?"
Vind je het niet erg om...? - Czy nie będzie dla ciebie zbyt ciężkie (zrobienie czegoś) ...?
Warto pamiętać, że taki uprzejmy zwrot choć wygląda jak pokorna prośba, w rzeczywistości bywa czasem zakamuflowanym nakazem, więc twój holenderski rozmówca nie spodziewa się odmowy ;)
Zwroty te, choć dłuższe, mają dwie zasadnicze zalety. Po pierwsze - jeśli nauczysz się początkowego zwrotu na pamięć, z miejsca robisz dobre wrażenie i masz większą szansę na uzyskanie tego, o co prosisz. Po drugie - masz więcej czasu na poprawne skonstruowanie końcówki zdania, a czasem nawet nie musisz tego robić, bo rozmówca zrozumie z kontekstu lub gestów, o co ci chodzi.